Nowy podatek turystyczny w Polsce od 2026 roku: urlopy będą droższe o 100 zł za tydzień

Nowy podatek turystyczny w Polsce od 2026 roku: urlopy będą droższe o 100 zł za tydzień

Od 2026 roku polskie rodziny, które planują wakacje w kraju, mogą zastanowić się, czy warto jechać do Krakowa, Zakopanego czy Gdańska — bo każdy dzień pobytu będzie kosztował dodatkowe 4,5 do 7 złotych na osobę. To nie przypadek, a konsekwencja projektu ustawy, który Sławomir Nitras, minister odpowiedzialny za turystykę, obiecał przedstawić w 2024 roku. Podatek ma wejść w życie 1 stycznia 2026 roku, a jego celem ma być finansowanie infrastruktury turystycznej — ale efekty mogą być odwrotne niż zamierzone. Dla pary, która planuje tydzień w Krakowie, to oznacza dodatkowe 100 złotych. A to tylko początek.

Co się zmieni w porównaniu do obecnej sytuacji?

Obecnie tylko nieliczne gminy mogą pobierać opłatę miejscową — i to tylko jeśli spełniają bardzo restrykcyjne warunki: czyste powietrze, unikalne walory krajobrazowe, specjalne warunki klimatyczne. Maksymalna stawka to 3,31 zł za noc, a dla uzdrowisk — 6,38 zł. W praktyce to oznaczało, że tylko kilkadziesiąt miejscowości w całej Polsce miało prawo do takiej opłaty. Zakopane, które od 2013 roku pobierało 2 zł za noc, zostało zmuszone do jej zniesienia po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z sierpnia 2025 roku. Decyzja ta, wydana po sprawie zainicjowanej przez organizację ClientEarth "Prawnicy dla Ziemi", otworzyła drzwi do ogólnopolskiej reformy. Teraz rząd chce usunąć te ograniczenia — i pozwolić każdej gminie z choćby jedną pensjoną, hostelem czy apartamentem pobierać opłatę. Bez względu na jakość środowiska, stan infrastruktury czy atrakcyjność turystyczną.

Co się stanie z cenami w hotelach?

W projekcie są dwa scenariusze. Pierwszy — opłata stała: 4,5–7 zł za osobę za dobę. Drugi — bardziej złożony: 1 zł za każdą gwiazdkę hotelu. To oznacza, że hotele 4- i 5-gwiazdkowe będą kosztować więcej. Czyli nie tylko miejsca popularne, ale też te najwyżej oceniane — te, które turysty wybierają właśnie za komfort — staną się najdroższe. W Krakowie szacują, że taki podatek mógłby przynieść rocznie nawet 80 milionów złotych. Ale czy to będzie korzyść dla miasta, czy dla samorządu? Rzecznik miasta twierdzi, że pieniądze powinny trafiać tam, gdzie są potrzebne — do utrzymania ulic, parków, transportu, czy ochrony zabytków. Ale tu pojawia się pytanie: czy turysta, który płaci 100 zł więcej za tydzień, będzie wiedział, gdzie te pieniądze idą? A może po prostu zdecyduje się na wycieczkę do Hiszpanii, gdzie podatek turystyczny jest już standardem — i nie jest tak gwałtownie podnoszony?

Co robią inne kraje?

Polska nie jest jedyna. Od 1 stycznia 2025 roku każdy, kto przyjeżdża do Azory, płaci 2 € za noc — ale maksymalnie za trzy noce, niezależnie od długości pobytu. W Kraju Salzburskim od 1 maja 2025 roku każdy gość powyżej 15. roku życia płaci 0,50 € za dobę. A w Meksyku stawki zależą od liczby osób w pokoju: od 33,94 MXN za pokój jednoosobowy do 84,86 MXN za czteroosobowy. Warto zauważyć: w tych krajach opłaty są częściowo zintegrowane z ceną, a nie dodawane na końcu jak w Polsce. Turysta wie, co płaci — i nie czuje się oszukany. W Polsce brakuje tej przejrzystości.

Protesty branży i perspektywy długoterminowe

Branża hotelowa nie jest zadowolona. Piotr Kowalski z Polskiej Izby Turystyki mówi: "Dodatkowe opłaty mogą przynieść krótkoterminowe korzyści dla samorządów, ale w dłuższej perspektywie mogą odstraszać turystów, co ostatecznie zaszkodzi rozwojowi polskiego turystycznego". I ma rację. W 2023 roku Polacy wydali na wycieczki zagraniczne ponad 23 mld zł. W 2024 roku ta liczba wzrosła o 12%. A co, jeśli zamiast jechać do Portugalii, zdecydują się na weekend w Warszawie? I tam też trzeba będzie zapłacić? Wielu ekspertów wskazuje, że jeśli nie wprowadzimy ujednoliconych zasad, to zamiast wspierać lokalne gminy, będziemy wspierać konkurencję zagraniczną. A to nie jest to, czego chcemy.

Co zostaje bez opłaty? I kiedy to się zmieni?

W projekcie jest wyraźna ochrona dla najbardziej narażonych: dzieci i młodzież do 18. roku życia, osoby z niepełnosprawnościami oraz osoby powyżej 65. roku życia są zwolnione. To rozsądne. Ale co z studentami? Z rodzinami z dziećmi? Czy opłata nie będzie działać jak podatek na rodzinność? Konsultacje prowadzone przez Polska Unia Turystyczna z hotelarzami mają na celu znaleźć rozwiązanie pośrednie — może opłata będzie pobierana tylko w sezonie szczytowym? Albo tylko w weekendy? Albo tylko w miastach z ponad 100 tys. noclegami rocznie? To nie są tylko techniczne detale — to decyzje o przyszłości polskiej turystyki.

Co dalej? Kiedy znamy ostateczne zasady?

Projekt ustawy ma zostać przedstawiony w 2024 roku. Przedstawienie go nie oznacza jego przyjęcia. W Sejmie już są głosy, które proponują nie nową ustawę, tylko zmianę istniejącej — usunięcie wymogu "walorów klimatycznych" z obecnych przepisów. To byłoby mniej drastyczne. Ale czy wystarczy? Gdybyśmy po prostu pozwolili Kraków, Zakopane i Gdańsku pobierać opłatę jak teraz — ale bez ograniczeń — to nadal nie rozwiązywałoby problemu jednolitości. A jednolitość to klucz do zaufania turysty.

Warto pamiętać: podatek turystyczny nie jest złym pomysłem. Wiele europejskich miast — od Barcelony po Weneckie — używa go na utrzymanie zabytków, ograniczenie przeludnienia i poprawę jakości życia lokalnych mieszkańców. Ale w Polsce nie mamy tej tradycji. I jeśli nie zrobimy tego ostrożnie, to nie wspieramy turystyki — a ją zniszczymy.

Frequently Asked Questions

Kto będzie musiał płacić nowy podatek turystyczny w Polsce?

Podatek będzie obowiązkowy dla wszystkich dorosłych (powyżej 18. roku życia) pobierających nocleg w gminie, która zdecyduje się na jego wprowadzenie. Zwolnieni będą dzieci i młodzież do 18. roku życia, osoby z niepełnosprawnościami oraz osoby powyżej 65. roku życia. Nie ma planów zwolnienia studentów czy seniorów z pensji — choć to jest jednym z najbardziej dyskutowanych aspektów w konsultacjach.

Jakie miasta w Polsce będą pierwsze, które wprowadzą ten podatek?

Nie ma jeszcze oficjalnej listy, ale na pewno pierwsze będą miasta z największą liczbą turystów: Kraków, Zakopane, Gdański Trójmiasto, Wrocław i Szczecin. Kraków już wyraził chęć wprowadzenia opłaty na poziomie 7 zł za dobę, a Zakopane, mimo że nie może jej pobierać od 2025 roku, może ponownie ją wprowadzić, jeśli nowa ustawa pozwoli na to bez wyroku sądu. Gminy wiejskie z małymi pensjonami prawdopodobnie nie będą miały zamiaru wprowadzać opłaty — bo nie mają wystarczającej liczby gości.

Czy podatek będzie widoczny w cenie noclegu?

W projekcie nie ma jasnej reguły, ale eksperci zalecają, by był on wliczony w cenę — tak jak w Azorach czy Salzburgu. Jeśli zostanie dodany na końcu, jako "dodatkowa opłata", może to wywołać negatywną reakcję. Turysta, który widzi cenę 300 zł za noc, a potem 370 zł, może uznać to za oszustwo. Przejrzystość jest kluczowa, by nie zniszczyć zaufania.

Czy podatek turystyczny zwiększy cenę wycieczek zagranicznych?

Nie bezpośrednio — ale może pośrednio. Jeśli w Polsce wakacje stają się droższe, a w Hiszpanii czy Portugalii są tanie i bez dodatkowych opłat, to Polacy będą wybierać zagranicę. To może prowadzić do spadku dochodów lokalnych w Polsce — i w efekcie do większego deficytu w budżetach miast, które właśnie chcą wykorzystać ten podatek na poprawę infrastruktury.

Czy podatek turystyczny może zostać zmieniony przed wejściem w życie?

Tak. Projekt ustawy zostanie przedstawiony w 2024 roku, a następnie będzie podlegał konsultacjom społecznym i parlamentarnym. Możliwe są zmiany — np. wprowadzenie stopniowania opłaty w zależności od sezonu, ograniczenie jej tylko do miast z ponad 500 tys. noclegami rocznie, czy też wykluczenie systemu gwiazdek na rzecz opłaty stałej. Decyzja o ostatecznej wersji zostanie podjęta w 2025 roku.

Czy podatek turystyczny jest zgodny z prawem UE?

Tak, jeśli zostanie wprowadzony jako opłata lokalna, a nie podatek narodowy. UE pozwala na takie opłaty, o ile nie są dyskryminujące i nie utrudniają swobodnego przemieszczania się. Wszystkie kraje UE, które mają podatki turystyczne — od Włoch po Niemcy — działają na tej zasadzie. Kluczowe jest, by nie było to ukryte obciążenie, a transparentna opłata, która wspiera lokalną infrastrukturę.