Colton Herta wybiera dłuższą drogę do F1: testy w Cadillac F1 i plan startów w F2

Colton Herta wybiera dłuższą drogę do F1: testy w Cadillac F1 i plan startów w F2

Ryzyko wszystko albo nic: Amerykanin stawia na Cadillac F1

Amerykański kierowca, Colton Herta, zmienia tor kariery. Po latach ścigania w IndyCar, dziewięciu zwycięstwach i statusie jednego z najbardziej utalentowanych kierowców w USA, przyjmuje rolę testowego i rozwojowego w debiutującej ekipie Cadillac F1 na sezon 2026. To decyzja z gatunku „teraz albo nigdy” – tydzień po tym, jak zespół potwierdził Sergio Péreza i Valtteriego Bottasa jako swoich etatowych kierowców na pierwszy sezon w Formule 1.

Dlaczego to taki zakład? Bo Herta po sezonie 2025 w IndyCar bez zwycięstw i z 7. miejscem w klasyfikacji nie dostał natychmiastowego etatu w F1, a do tego wciąż nie ma wymaganej superlicencji FIA. Brakuje mu pięciu punktów do wymaganych 40. Zamiast stać w miejscu, Amerykanin wybiera ścieżkę trudniejszą, ale realną: wejść do europejskiego środowiska wyścigowego, poznać tory F1, budować relację z zespołem i jednocześnie zapracować na komplet punktów.

To nie jest skok w nieznane z dnia na dzień. Herta od lat ocierał się o F1: był kierowcą rozwojowym McLarena w 2022 roku, a rok później poważnie rozważała go juniorka Red Bulla, AlphaTauri. Za każdym razem zabraniał mu jednak startu ten sam mur – niedobór punktów do superlicencji. Teraz chce ten mur wreszcie przeskoczyć.

Jego przeprowadzka do programu Cadillac F1 nie wzięła się znikąd. Herta startował w IndyCar w barwach Andretti, a ten sam holding – TWG Motorsports – stoi za projektem Cadillaca w F1. To ułatwiło transfer. Na jego miejsce w Andretti Global wskakuje Will Power, co pokazuje, że to nie flirt, tylko przemyślany rozbrat z IndyCar i mocne postawienie na europejską ścieżkę.

W praktyce 2026 ma dla Herty wyglądać tak: dużo pracy w symulatorze, rozwój samochodu, możliwe testy prywatne starszym autem F1 (zgodnie z przepisami o testach pojazdów co najmniej dwuletnich) i – jeśli kalendarz oraz zespół na to pozwolą – pojedyncze występy w piątkowych treningach. Równolegle starty w Formule 2, gdzie wyniki z czoła tabeli mogą dać mu brakujące punkty do superlicencji.

Superlicencja, F2 i presja amerykańskiej sceny

Cały plan kręci się wokół jednego dokumentu – superlicencji FIA. Żeby jeździć w F1, trzeba uzbierać 40 punktów w ciągu trzech lat. IndyCar daje sporo, ale nie automatycznie. Siódme miejsce w 2025 roku spowolniło Hertę; został krótki dystans do mety – pięć punktów – ale bez bezpośredniej ścieżki w USA.

Najprostszą drogą staje się F2. Tam podium w klasyfikacji generalnej gwarantuje komplet punktów. Oczywiście brzmi to prosto tylko na papierze: F2 to stawka ciasna jak ruch w Monaco, a przesiadka z IndyCar wymaga adaptacji do zupełnie innego charakteru opon, pracy z inżynierami i procedur weekendowych FIA. Jednocześnie to właśnie F2 daje to, czego Herta najbardziej potrzebuje – obycie z europejskimi torami i formatem weekendu, który jest lustrzanym odbiciem F1.

Co realnie zmieni praca testera? Po pierwsze, Herta będzie jednym z filarów korelacji danych: symulator–tor. Debiutujący zespół musi zgrać model aerodynamiczny, silnik i mechanikę z rzeczywistością, a to wymaga tysięcy kilometrów wirtualnych okrążeń i skrupulatnego feedbacku. Po drugie, rola testera często obejmuje tzw. „shakedowny” i jazdy promocyjne, a czasem także programy testowe opon, jeśli ekipa dostanie przydział. Po trzecie, wejście w rytm pracy F1 – odprawy, narzędzia, komunikacja – skraca potem okres aklimatyzacji, gdy pojawi się etatowe miejsce.

Herta mówi wprost, że to marzenie, nad którym pracuje od lat. Bycie przy narodzinach projektu F1 to rzadki przywilej. Dla kierowcy oznacza to współautorstwo samochodu – od pierwszych korekt ergonomii kokpitu, przez mapy silnika, aż po preferencje balansowe na wejściu w szybkie zakręty. Jeśli za dwa lata otworzy się mu etat, wsiądzie do auta, które rozumie lepiej niż ktokolwiek z zewnątrz.

Oczywiście ryzyko jest realne. Ma 25 lat, w marcu skończy 26. W świecie F1 najlepsze okazje często przychodzą wcześnie, a rynek jest bezlitosny. Cadillac na start ma doświadczony duet – Pérez i Bottas – więc okno na etat w 2027 czy 2028 zależy od kontraktów, formy, a także od tego, czy zespół nie sięgnie po inną gwiazdę. Herta musi więc na dwóch frontach dowieść, że warto na niego postawić: wynikami w F2 i jakością pracy rozwojowej.

Dla amerykańskiego motorsportu to sprawa wizerunkowa. Po trudnym okresie Logana Sargeanta w Williamsie pytanie „czy kierowcy z USA są gotowi na F1?” wraca jak bumerang. Herta – najmłodszy zwycięzca wyścigu IndyCar w historii (debiutancka wygrana w 2019 roku na COTA) – ma argumenty talentu i szybkości. Jeśli dostarczy rezultaty w F2 i pokaże tempo podczas piątków w F1, może odwrócić narrację. Jeśli nie – sceptycy tylko zyskają paliwo.

Wątek sportowo-organizacyjny jest równie ciekawy. Cadillac F1 buduje struktury od zera, a to zwykle oznacza intensywną fazę „integracji narzędzi”: tunel aerodynamiczny, CFD, symulator, korelacja danych z toru. W takim środowisku kierowca o wyczuleniu na feedback – a tym Herta imponował w IndyCar – bywa bezcenny. Dla ekipy to sposób na przyspieszenie krzywej uczenia, dla kierowcy – wejście do środka procesu, do którego rywale z innych zespołów nie mają dostępu.

Jak Herta może domknąć brakujące punkty? Wbrew pozorom wachlarz opcji jest wąski, ale klarowny. Największy zwrot z inwestycji daje F2. Alternatywą bywają serie długodystansowe z listy FIA albo mistrzostwa regionów F3, lecz tam skala punktów jest mniejsza lub rozłożona w czasie. Po sezonie 2025 nie ma komfortu czekać – stąd plan, by już w 2026 r. walczyć o czołówkę F2 i równolegle budować pozycję w garażu Cadillac F1.

W tle tej decyzji widać także chłodną kalkulację. IndyCar to seria, w której Herta miał status lidera projektu. Tam mógł znowu wygrywać. Tutaj bierze etat zaplecza, wie, że każdy jego błąd w F2 będzie powiększony lupą F1. Ale prawda jest też taka, że szanse na F1 nie przychodzą co sezon. Gdy zespół z solidnym budżetem, znaną marką i duetem doświadczonych kierowców zaprasza cię do środka – trudno powiedzieć „może za rok”.

Co dokładnie zyska Cadillac? Po pierwsze, Amerykanina w programie F1 – to ważne marketingowo na największym rynku świata. Po drugie, kierowcę, który potrafi wygrywać na ulicznych torach i w trudnych warunkach przyczepności – umiejętność, która przekłada się na feedback przy rozwoju mechaniki i pracy z oponami. Po trzecie, spójność organizacyjną z rodziną Andretti/TWG, gdzie współpraca zespołów upraszcza transfer wiedzy i procesów.

A co dalej z samym Andretti w IndyCar? Sprowadzenie Willa Powera to jasny sygnał: zespół nie zamierza zwalniać. Dla Herty to też zabezpieczenie relacji – mosty nie są spalone, ale priorytet jest nowy. Jeśli plan z F1 nie wypali, zawsze pozostaje droga powrotu. Tyle że dziś Amerykanin mówi otwarcie: cała uwaga idzie na projekt Cadillac F1 i F2.

Najbliższe miesiące będą wyglądać prosto, choć intensywnie. Z jednej strony kompletowanie programu F2: zespół, inżynier, przygotowanie fizyczne pod inne obciążenia opon i hamulców, symulatorowe poznawanie torów. Z drugiej – wejście w rytm fabryki F1: sesje w symulatorze zespołu, pierwsze próby ergonomii kokpitu, potencjalne testy starszym samochodem, by złapać „czucie” bolidu i procedur. Kalendarz będzie gęsty, a jedynym celem – punkty do superlicencji i tempo, które przekona szefów, że warto oddać mu kiedyś wyścigową kierownicę.

Warto pamiętać, że Herta już raz potrafił odnaleźć się w nowych realiach. Gdy wchodził do IndyCar, szybko zamienił potencjał na wyniki. Tutaj wyzwanie jest większe, bo Formuła 2 to europejskie tory, inna taktyka opon, zarządzanie degradacją i precyzja w kwalifikacjach, gdzie różnice mierzy się w setnych. Ale jeśli faktycznie chodzi o realizację marzenia o F1, to jedyna droga, która nie zależy od dobrych chęci komisji ani wyjątków regulaminowych – tylko od tempa na torze i pracy w fabryce.

Przed wejściem do gry w 2026 r. Cadillac ułożył sobie też stabilny trzon kierowców wyścigowych. Sergio Pérez i Valtteri Bottas dają doświadczenie, znajomość procedur i benchmark, do którego będzie można porównać tempo oraz feedback Hert y z symulatora. To komfort dla debiutującego zespołu i jednocześnie wyzwanie dla Amerykanina: jego dane będą zestawiane z zawodnikami, którzy przejechali w F1 tysiące okrążeń.

Na koniec twarde fakty: brakujące 5 punktów to niewiele, ale zdobywa się je w trudnej grze. Herta zna stawkę i wie, że każdy weekend w F2 będzie pod lupą – zarówno kibiców w USA, jak i tych, którzy w F1 rozdzielają fotele. Jeśli dowiezie wyniki, Cadillac ma gotowego kandydata na etat w kolejnych sezonach. Jeśli nie, drzwi będą uchylone, ale niekoniecznie w tej samej ekipie. Na tym polega jego wybór: świadome ryzyko, które może zamienić marzenie w realny start na polach F1.

  • Cel sportowy: podium w F2 i komplet punktów do superlicencji.
  • Rola w zespole: symulator, testy prywatne starszym autem, możliwe FP1.
  • Horyzont czasowy: budowa pozycji w 2026, realna walka o etat od 2027 w górę.
  • Konkurencja wewnątrz: Pérez i Bottas jako wzorzec i punkt odniesienia.

To dłuższa droga do F1, ale też pierwsza, w której wszystko zależy głównie od niego.